niedziela, 18 października 2015

38. Dzieje plutonowego Neugebauera z 1. Pułku Artylerii Motorowej

Polscy dowódcy otrzymali 17 września od naczelnego wodza rozkaz, aby nie walczyć z Rosjanami. Marian Wilk w książce „Gruzin na Kremlu“ zacytował fragment rozkazu, skierowanego do dowódcy okręgu Lwów gen. Władysława Langnera: „Bijemy się z Niemcami, z bolszewikami wojny nie prowadzimy, do wojska sowieckiego nie strzelać, chyba, że nas zaatakują“.

Mój przyszły wujek, plutonowy Maksymilian Neugebauer, był jednym z obrońców Lwowa. Zajmował strzeleckie stanowisko przy okienku jakiejś piwnicy, gdy zauważył skierowany na siebie karabin żołnierza Armii Czerwonej. Odchylił się z linii strzału. Za plecami usłyszał szum obsypującego się tynku.

We Lwowie Polacy walczyli jeszcze pewien czas na dwa fronty. W wielu innych rejonach walk złożyli broń. Marian Wilk napisał: „W nowej sytuacji (zetknięcie wojsk radzieckich i niemieckich), 22 września 1939 r., zostało podpisane niemiecko-radzieckie wstępne porozumienie, co do linii demarkacyjnej, biegnącej wzdłuż rzek: Pisy, Narwi, Bugu i Sanu“.

Gen. Władysław Langner poddał Lwów Armii Radzieckiej. Sowieci obiecali polskim żołnierzom swobodny powrót do domu. „W tych okolicznościach ojciec po raz pierwszy usłyszał nazwisko Nikity Chruszczowa, jednego z przywódców rzekomo wyzwoleńczej armii. Sowieckie zapewnienia okazały się oszustwem. Pierwszych opuszczających miasto Polaków sowieckie patrole zastrzeliły. Dopiero później zaczęto pędzić zdemobilizowanych żołnierzy do niewoli“ – napisał w liście do mnie mój kuzyn Jerzy.

Zorganizowano punkty kontrolne, w których ewidencjonowano jeńców i rewidowano ich rzeczy. Poszczególni mężczyźni poddawani byli kilku kontrolom.

Pierwszą z nich Maksymilian Neugebauer przeszedł bez problemów. Gorzej było przy drugiej, dokładniejszej, nakazano mu wysypać suchary, przechowywane w puszce po masce przeciwgazowej i w tym momencie nastąpiła fatalna wpadka, bo pod sucharami ukryty był piękny pistolecik typu Walther, z którym jego dotychczasowy właściciel jakoś nie umiał się rozstać. Ujrzawszy tę „kompromitującą“ rzecz, sowieci skierowali jeńca do specjalnie sformowanej kolumny. Wieczorem, w otoczeniu uzbrojonych strażników na koniach, została ona skierowana do stojących wśród pobliskich pól wagonów kolejowych.

Jerzy napisał, że ci strażnicy, uradowani jazdą na dobrych, zdobycznych koniach i urzeczeni nowiutkim, skórzanym oporządzeniem, nie zwracali uwagi na zgnębionych jeńców.

„I wtedy ojciec wraz z żołnierzem ze swojego pułku, udając, że poprawiają rozwiązane sznurowadła, zatrzymali się, a następnie odskoczyli w pobliskie krzaki, niezauważeni przez strażników. To, że żołnierz ten był Rusinem – jak się teraz mówi – Ukraińcem, uratowało mu życie“ – czytam w liście.

Jak wiadomo, za namową Niemców ukraińscy nacjonaliści tworzyli dywersyjne oddziały, nastawione na utrudnianie polskiemu wojsku wykonywania zadań.

Nie oszczędzano też życia żołnierzy, jeśli ci oddalili się od swoich oddziałów. Również Rosjanie podburzali białoruską i ukraińską ludność przeciwko polskiemu wojsku. Zależało im przede wszystkim na stworzeniu w ten sposób pozorów powstania ludowego, co miałoby stać się pretekstem do rzekomo wyzwoleńczej interwencji na wschodnich ziemiach Polski.

Wiedząc o tych niebezpieczeństwach, obaj uciekinierzy umówili się, że Maksymilian Neugebauer występować będzie w roli Ukraińca. Aby nie ujawniać słabej znajomości języka ukraińskiego, miał udawać, że nie słyszy – żegnać się po rusku, bo w ten właśnie sposób Ukraińcy zwykle sprawdzają, czy ktoś jest naprawdę ich wiary i narodowości.

Gdy natknęli się w jakiejś wsi na uzbrojonych, ukraińskich chłopów, musieli odpowiadać na pytania w rodzaju: kim są, skąd i dokąd idą. Neugebauer udawał głuchego, a jego kolega z wojska – Rusin, skłamał, że obaj są Ukraińcami. Tłumaczył też, że zostali oswobodzeni przez sowietów z polskiego wojska i że idą do domu. O swoim towarzyszu podróży powiedział, że ogłuchł od wybuchu bomby. Neugebauer musiał się jeszcze przeżegnać i zostali uwolnieni.

Opuszczając ukraiński posterunek, obeszli znajdującą się przy nim stodołę, za którą ułożone były w rzędzie zwłoki kilku zastrzelonych żołnierzy. Zgubił ich prawdopodobnie brak znajomości języka ukraińskiego.

Po tej przerażającej przygodzie Maksymilian Neugebauer doszedł już bez większych trudności do Stryja, do swojej narzeczonej Wandy. Ich zdjęcie ślubne oznaczone jest datą 1 X 1939 roku.

Edwin Walter



Maksymilian Neugebauer



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz