niedziela, 2 sierpnia 2015

27. Obrońcy kolejowej stacji

W szerokiej, porośniętej trawą fosie, biegnącej wzdłuż nasypu torów kolejowych linii Stryj-Lwów, grywałem z kolegami w piłkę nożną. Lubiłem też przysiąść tam i posłuchać wyraźnie prawdziwych dźwięków, wydawanych przez przewody linii telegraficznej, a czasem wychodziłem na środek torowiska i przyglądałem się nitkom szyn oraz długiemu szeregowi słupów, znikającemu za dalekim horyzontem.
W ostatnich godzinach niemieckiej okupacji ten ulubiony przeze mnie obraz nagle uległ zmianie. Jakaś zmyślnie skonstruowana maszyna połamała wszystkie podkłady szyn, a słupy telegraficzne zostały rozerwane na strzępy przez laski dynamitu. Jak mi powiedziano, to dzieło zniszczenia widoczne było na całej trasie od Stryja do Lwowa. W taki właśnie spoób hitlerowcy uniemożliwili nadchodzącej od wschodu Armii Czerwonej zastosowanie transportu kolejowego i trzeba przyznać, że był to swoisty majstersztyk, na jaki mogli się zdobyć chyba tylko Niemcy, znani zresztą z talentów technicznych i metodycznego podejścia do każdej sprawy.
Po tej przygrywce miało jeszcze nastąpić wysadzenie z posad całej stacji kolejowej. Pogłoski o takich zamiarach szykujących się do odwrotu wojsk rozniesiono szybko po mieście. W domach położonych najbliżej skazanego na zagładę obiektu pootwierano okna, aby uchronić szyby przed spodziewanym uderzeniem fali powietrza. W naszym domu wiedziano jednak wcześniej o niemieckich planach zniszczenia tego węzła komunikacyjnego z jego licznymi torowiskami i zabudowaniami. Wiedzieliśmy też o szykowanej przez Polaków kontrakcji. Powiedział nam o tym poufnie znajomy kolejarz, Mieczysław Klimkowicz, który, jak się później okazało, był oficerem Armii Krajowej. Nie bez powodu zostaliśmy dopuszczeni do tajemnicy. Na potrzeby podziemnej organizacji mój czternastoletni wówczas brat Zdzisław wykonał 25 kopii szkicu dworca kolejowego. Aby wywiązać się z tego zadania jak najlepiej i bez zbędnej straty czasu, posłużył się taflą szkła i ustawioną pod nią lampą. Na tak wymyślonym przez siebie ekranie układał oryginał szkicu i czysty papier, na którym pojawiał się wyświetlony rysunek. Wystarczyło tylko trochę pociągnąć ołówkiem po jego liniach. Zleceniodawca był bardzo zadowolony z ekspresowego tempa wykonania przez Zdzicha roboty.
Nie wiem na ile te powielone kopie szkicu przydały się działającym na stacji akowcom, bo wszelkie rozmowy na ten temat były bardzo niebezpieczne. Jest jednak faktem, że dworzec ocalał. Niestety, Sowieci wkrótce po wejściu do Stryja zaaresztowali wielu kolejarzy. Taki los spotkał też naszego znajomego. Później, po jego powrocie z łagru, jakoś nie podjęliśmy tematu stryjskiej stacji, bo mieszkaliśmy już daleko od Stryja i żyliśmy całkiem innymi sprawami. Próbując odtworzyć teraz z pamięci te dawne wydarzenia, muszę polegać tylko na tym, co zauważyłem i usłyszałem jako dziecko, bo ten znany mi uczestnik obrony kolejowej już nie żyje.
Myślę, że opowieść na temat tego czynu polskiego podziemia byłaby ciekawym zwieńczeniem ważnego rozdziału dziejów galicyjskiej kolei. Z napisanej przez Antoniego Prochaskę „Historii miasta Stryja“ dowiaduję się, że pierwszy parowóz wjechał na teren stryjskiej stacji w sylwestra 1872 roku. W tym właśnie dniu odbyło się otwarcie liczącego ponad sto kilometrów odcinka Kolei Dniestrzańskiej, zaczynającego się w Chyrowie. Niemal równocześnie, bo 1 stycznia 1873 roku, otwarto ponad 73-kilometrowy szlak Lwów-Stryj. Następnie przekazano do użytku galicyjską kolej „transwersalną“ (poprzeczną) Stryj-Beskid o długości 79 km ze stacją docelową w Chodorowie. Sieć stryjskiego węzła została uzupełniona 1 stycznia 1875 roku uruchomieniem 107-kilometrowej linii do Stanisławowa. W tym stosunkowo niewielkim rejonie w ciągu zaledwie dwóch lat przekazano więc do użytku ponad 360 km szlaków kolejowych. Jak na owe czasy było to z pewnością ogromne osiągnięcie. W taki sposób Stryj stał się w krótkim czasie miastem kolejarzy. Ich rzesza liczyła w okresie międzywojennym pięć tysięcy osób. Byli to przeważnie Polacy, którzy swoją fachowością i poczuciem obowiązku dawali przykład ludziom innych zawodów. Do dziś wspominany jest zwyczaj regulowania zegarków według kursujących w Galicji pociągów. Kolejarze starali się też wpływać na kulturalny rozwój społeczeństwa. Jednym z przejawów tego dążenia było wybudowanie za składkowe pieniądze w 1900 roku Czytelni Kolejowej, która stała się ważnym ośrodkiem polskiej kultury. Organizowano w niej często odczyty, a nawet wykłady uniwersyteckie.
Za tym przykładem poszły inne środowiska. W 1904 roku powstał okazały gmach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół“, bardzo zasłużonego dla umacniania świadomości narodowej Polaków. Po czterech kolejnych latach pojawił się w Stryju też wspaniały gmach o nazwie „Gwiazda“, ufundowany przez polskich rzemieślników.
Kulturalny impuls, nadany przez kolejarzy, uaktywnił też mieszkańców innych narodowości. W 1902 roku ukraińskie Towarzystwo „Proświta“ wybudowało dla swoich celów Narodowy Dom. Żydowska organizacja „Ose Tow“ działała w siedzibie kupieckiej kongregacji. Uważam, że cały ten ruch był zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym, gdyż sprzyjał podnoszeniu kultury wszystkich mieszkańców wielonarodowego miasta.

Edwin Walter

http://encyklopedia.szczecin.pl/wiki/Edwin_Walter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz