piątek, 28 sierpnia 2015

31. Judym z Rajłowa

Bywając na wakacjach w Rajłowie, zawsze przyglądałem się z pewnym zaciekawieniem niewielkiemu folwarkowi, położonemu między stacją kolejową a domem moich dziadków. Interesował mnie zwłaszcza stojący przy folwarcznym dziedzińcu budynek mieszkalny. Była to dość okazała budowla, odróżniająca się swoim wyglądem od wiejskich chałup, ale nie był to żaden pałac. Nigdy nie ujrzałem właściciela tego mająteczku. Była to więc dla mnie tajemnicza, jakby nierzeczywista postać. Nie słyszałem też, żeby ktoś z mojej rodziny mówił cokolwiek na temat tamtego człowieka. Byliśmy zresztą w Rajłowie nowicjuszami i nie znaliśmy dobrze również innych mieszkańców tej wsi.

Dopiero ostatnio dowiedziałem się, że folwark był własnością doktora Tadeusza Targowskiego, którego okoliczny lud uważał za swojego wielkiego dobroczyńcę. Ciekawymi informacjami o tym lekarzu, przypominającym swoim postępowaniem postać Judyma z powieści Żeromskiego, podzieliła się ze mną pani Stefania Tuńska, urodzona w Gajach Wyżnych pod Drohobyczem, a obecnie mieszkanka jednej z podgryfińskich wsi.

Dr Tadeusz Targowski rzadko bywał w Rajłowie, bo wiele czasu poświęcał na przyjmowanie pacjentów w swoim gabinecie, mieszczącym się w Drohobyczu. Wśród nich przeważali chłopi. Przyjeżdżali furmankami, których długie rzędy stanowiły stały widok pod domem doktora. Nie wszystkich pacjentów było stać na opłacenie honorariów, ale ten lekarz ratował biednym zdrowie za darmo, kierując się humanitaryzmem i narzuconym sobie nakazem bezinteresowności.

Ponadsiedemdziesięcioletnia obecnie pani Stefania Tuńska usłyszała kiedyś od swojej nieżyjącej już matki opowieść o tym legendarnym doktorze. Podczas I wojny światowej Tadeusza Targowskiego powołano do austriackiego wojska. Miał już zaczęte studia medyczne, więc skierowano go do służby sanitarnej. W toku działań wojennych młodzieniec ten został przysypany gruzami ostrzelanego przez artylerię budynku. Przyrzekł sobie wówczas, że jeśli ocaleje i ukończy studia, to jako lekarz nigdy nikomu nie odmówi udzielenia bezpłatnej pomocy medycznej.

Swój drohobycki gabinet urządził jak najbardziej nowocześnie. Wśród jego wyposażenia znajdował się między innymi aparat rentgenowski, stanowiący rzadkość w okresie międzywojennym. Jak wspomina pani Stefania Tuńska, dzięki zastosowaniu tego urządzenia dr Targowski wykrył u jej matki początki gruźlicy. Wczesne rozpoznanie i rozpoczęcie leczenia zapobiegło rozwinięciu się groźnej choroby. Za prześwietlenia trzeba było płacić, ale z należnościami za porady i leczenie bywało różnie. Na filantropię dr Targowski mógł sobie pozwolić dzięki dochodom z rajłowskiego gospodarstwa, ale widać było, iż żył bardzo skromnie.
- Pewnego razu, było to w czterdziestym roku, a więc w czasie sowieckiej okupacji, doktor jadąc bryczką z Rajłowa do Drohobycza, zatrzymał się w Gajach Wyżnych – mówi Stefania Tuńska. – Wdał się w pogawędkę z moją matką. Był zmartwiony tym, że jego jedyna córka musiała się ukrywać w obawie przed aresztowaniem. Wyjechała gdzieś wraz z mężem. Sam doktor przetrwał sowiecką okupację, korzystając z pewnej swobody działania. Możliwe, że władze potraktowały go ulgowo jako potrzebnego lekarza. Zbawiło go też to, że nigdy nie brał pieniędzy od biednych i że miał dobrą opinię wśród ukraińskiej ludności. Zniknął dopiero wtedy, gdy przyszli Niemcy. Nie wiem jak potoczyły się jego dalsze losy. 
W czasie hitlerowskiej okupacji zmieniło się też wiele w życiu pani Stefanii Tuńskiej. W 1942 roku została wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec, gdzie pozostała do końca wojny.

Do tej opowieści mogę jeszcze tylko dodać, że po „zniknięciu“ doktora Targowskiego w jego rajłowskim folwarczku pojawił się jakiś Niemiec. Przyjrzałem mu się dobrze. Nosił długi skórzany płaszcz. Głowę przykrywał charakterystycznym tyrolskim kapeluszem. Pewnego razu wszedł na pole mojego dziadka i dość długo z nim rozmawiał. Tematem tej „konferencji“ była jakość znajdującej się tam gleby. Nieproszony gość wygrzebywał laską grudki ziemi i rozcierał je w palcach. Nie ocenił jej wysoko, z czego mogliśmy się tylko cieszyć, bo przestał się interesować gospodarstwem dziadka, które w ciężkich czasach wojny zapewniało nam trochę żywności.

Edwin Walter

http://encyklopedia.szczecin.pl/wiki/Edwin_Walter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz